środa, 26 czerwca 2013

Opowiadanie..?

Dawno nie pisałam. Przepraszam. Brak weny twórczej...
A że dalej nie mam o czym pisać, to wrzucę tu moje opowiadanie natchnięte jakimś hetaliowym komiksem z internetów.



Dzień jak dzień.  Polska siedział tak jak zwykle w swoim domu, nie przejmując się niczym zbytecznym. Słońce powoli uniosło się w górę…chcąc rozjaśnić szary jeszcze od nocy polski krajobraz. Polska wygodnie rozsiadł się w swoim fotelu i założył nogę na nogę.
Zastanawiał się nad swoim życiem… Nad dawnymi sojuszami, przyjaźniami…Wspominał Litwę, Węgry…Naprawdę miło było czasem tak oderwać się od codzienności i spojrzeć w przeszłość, w swój złoty wiek. W czasy, kiedy był mocarstwem na całą Europę. Kiedy nawet Niemcy się go obawiał… Od tamtej pory wszystko zdążyło się rozpaść. Nawet udało mu się pokłócić z Litwą…
Westchnął głęboko.
- Znowu nic nowego… - mruknął ospale pod nosem. – Alianci się chyba obrazili…
Nagle zadzwonił dzwonek.
Polska zerwał się na równe nogi i pobiegł szybko w stronę drzwi. Popchnął je z całej siły. Dębowe drewno lekko skrzypnęło, po czym powoli zaczęło ustępować naciskowi chłopaka.
            Z ciemnego mroku przedsionka powoli zaczęła wyłaniać się postać… Postać zbyt długo mu znana by mógł ją dobrze wspominać…
Do pokoju wkroczył wysoki mężczyzna o krótkich blond włosach przylizanych do tyłu, niebieskich jak ocean oczach. Miał na sobie ciemny mundur, pod jego szyją błyszczał czarny krzyż w białej oprawce. Był straszny. Tak jak zwykle zresztą…
            Jednak to nie wygląd wierzchni i ubiór były w tym momencie najgorsze. Najdziwniejsza była jego twarz. Choć i tak zwykle poważna, teraz nie miała w sobie żadnych emocji i uczuć. Żadnych kolorów. Była blada…A widać tam było tylko determinację. Oczy też nie mówiły zbyt wiele… poza jednym krótkim zdaniem: ’’Nie uciekniesz.”
Polska zamrugał parę razy. Był bardzo zdziwiony tą nagłą wizytą.
- Niemcy..? Coś się stało..? Co ty tu do diabła robisz…? – zapytał cicho i spróbował zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale powstrzymała go jego ręka.
Odsunął się o dobry metr od drzwi.
Niemcy powoli zaczął podchodzić w jego stronę…Nic nie mówił. Po prostu szedł, mrożąc wzrokiem wszystko, co napotkał na swej drodze.
Polska zaczął się coraz szybciej cofać do tyłu.
- N-niemcy? Jest jakiś problem…? Mogę ci w czymś pomóc..? - powtórzył pytanie. Wykonał kolejny krok i uderzył plecami o ścianę swojego biura.
Nie wiedział o co chodzi… Nie wiedział nawet, czy chce wiedzieć…Ale miał nadzieję, że nie zagrozi to jego ziemiom i podopiecznym.
Szybko podniósł słuchawkę telefonu i wykręcił numer do Anglii. Sygnał był długi…
Nagle Niemcy z nikąd pojawił się tuż przy Nim.
- Więc myślisz, że możesz uciekać i atakować mnie jednocześnie…? –zapytał. Jego głos nie wyrażał żadnych emocji.
- Atakować..? O czym ty do diabła mówisz…
- Zamknij się. – przerwał i podsunął rękę pod jego gardło. – Oszczędź mi swoich kłamstw.
Przesunął dłonią po jego głowie, poczym odepchnął całej siły. Polska z impetem uderzył o ścianę… Dało się słyszeć odgłos łamanych kości. Słuchawka zawisła na kablu tuż przy biurku.
- To nigdy nie miało znaczenia. – skrzywił się mężczyzna. – Mam zamiar pokazać ci, gdzie należysz!
Sygnał w słuchawce nagle się zmienił, seria długich piknięć zamieniła się w jedno dłuższe i po chwili dobiegł stamtąd głos jednego z Aliantów. Mężczyzna najwyraźniej nie był zbyt zadowolony telefonem o tak wczesnej porze.
- Mówi Anglia. – Burknął. - Słuchaj, jeśli to znowu ty Niemcy,  z tym twoim chorym planem… zapomnij! Zaproponowaliśmy ci już wystarczająco dużo, więc..
- ANGLIA! FRANCJA! – wrzasnął Polska, próbując  się podnieść z miejsca.
Starał się krzyczeć dość głośno, choć złamane przez Niemcy żebro wbiło mu się w płuco. Niemiec torował mu drogę do telefonu, wykrzywiając się przy tym strasznie. Tak jakby samo patrzenie na Polskę wprawiało go w obrzydzenie..
            Głos na chwilę umilkł, by po chwili wybuchnąć.
- Co jest gra…POLSKA?! – Anglia był zdezorientowany.
- ON…ON JEST TUTAJ! – Krzyczał dalej, nie zważając na ból, który teraz przeszywał całą jego klatkę piersiową. Na zielonym mundurze powoli zaczęła rozkwitać krwawa, czerwona róża…
- Francja, choć tu szybko! Polska przy telefonie! – Anglia zaczął przeraźliwie gestykulować w stronę leżącego na kanapie Francuza.
- Co?! – Francja zerwał się i podbiegł do biurka Anglii.
- TUTAJ! W MOIM DOMU! – krzyczał dalej…
Głos Polski zaczął już powoli słabnąć…Nie poddawał się jednak. Nie zamierzał się poddać…
- NIEMCY TUTAJ…! – Wrzasnął i wykrzywił się z bólu. - ON..UGHR! – Nagle znikąd poczuł na twarzy potężne kopnięcie wojskowego, niemieckiego buta.
Osunął się na ziemię i wykaszlał trochę krwi na podłogę. Dyszał ciężko. Zacisnął palce na brzegu dywanu. Nie był pewny, czy da radę..
- Twoja brudna krew pobrudziła mój mundur. – Oświadczył spokojnie Niemcy. Spojrzał na Polskę spod przymrużonych oczu, poczym ponownie go kopnął, tym razem w brzuch.
Chwycił go za włosy i z całej siły szarpnął w górę, tak że oczy Polski były na tej samej wysokości co jego.
- Więc..- wykaszlał dzielnie Polska – Dlaczego to robisz? Czego chcesz?        Wojska? Ludzi? Odpowiedz!
Usilnie próbował uwolnić się z żelaznego uścisku Niemiec szamotał się, próbował kopać.. Wiedział jednak, że nie ma to większego sensu…Mimo to nie przestawał.
            Otarł rękawem krew ze zmiażdżonego nosa.
Niemcy milczał przez dłuższą chwilę, po czym odpowiedział.
- Nie. To nie ma tutaj największego znaczenia. – odparł sucho. – Mój szef powiedział, że my zasługujemy na więcej ziemi. Zamierza zrobić ze mnie światowe imperium.
- C-co…? – Polska nie mógł uwierzyć własnym uszom.
Słyszał. Wiedział, że Niemcy nie kłamie. A mimo to usilnie nie chciał w to wierzyć.
- Jednak… - kontynuował, wciąż bacznie wpatrując się w zielone oczy Polski. Próbował samym spojrzeniem wgnieść go w ziemię i zmieszać z błotem. – Ty tu jesteś przeszkodą, którą należy usunąć.
Niemcy rozluźnił uścisk, zrzucając Polskę na podłogę. Uderzył plecami… Jego oczy rozszerzyły się maksymalnie do granic możliwości. Zakrztusił się kilkakrotnie, po czym ponownie splunął krwią na dywan.
- Nie potrzebujemy tutaj powstańców. – Wysoki na metr osiemdziesiąt Niemiec staną tuż nad Polską. Wysunął jedną stopę do przodu i przydeptał nią jego klatkę piersiową. – Poddajesz się..?
            Nagle wyraz twarzy Niemiec się zmienił. Pojawił się na niej prześmiewczy uśmiech.. Co prawda gościł on tam nie dłużej niż dwie sekundy, by po chwili ustąpić miejsca zwykłej stalowej powadze mordercy.
- Nigdy. – Szepnął Polska spod zakrwawionych powiek. – A szczególnie nie poddam się bezmyślnym marionetkom…- kaszlnął – sterowanym przez całkowitych…
Niemcy wymierzył mu solidnego kopniaka w sam środek klatki piersiowej. Czy raczej… skoczył na niego.
- Co. Chciałeś. Powiedzieć.? – Niemcy przybrał srogą minę.
Polska zaczerpnął powietrza, skrzywił się z bólu, poczym wyszeptał..
- Nie poddam się…się bezmyślnym marionetkom…Ught… Kontrolowanym….
Kolejna seria kopnięć nastąpiła jeszcze zanim Polska zdążył dokończyć zdanie.

- GYYYAH! – Anglia zacisnął palce na słuchawce z której dobiegały odgłosy już dawno przesądzonej walki Polski z Niemcami.
- Co..? – Francja starał się ukryć zmartwienie pod maską obojętności.
- Musimy…musimy coś zrobić… TERAZ! – powiedział  Anglik. Zmrużył oczy i opuścił głowę.
- Nasza mobilizacja nie jest jeszcze ukończona… - Francja próbował powstrzymać się od podnoszenia głosu. – Nie spodziewaliśmy się…
- PIEPRZYĆ TO! – Anglia usiadł przy biurku i schował twarz w rękawach.

- Nie masz zielonego pojęcia co ci mogę zrobić, psie? – Niemcy chwycił w obie dłonie twarz Polski i ścisnął z całej siły.
Zbliży swoją głowę to jego.
- To poniża traktat wersalski!  Hiperinflacja! Bezrobocie! Powszechne niezadowolenie! – wykrzyczał w twarz Polsce – Mój szef pomógł nam się tego pozbyć! Pomógł nam się odbudować i uczynić nas silniejszymi! Więc nie śmiej więcej mówić o nim w ten sposób!
Zacisnął dłoń na ustach Polski. Ten wykorzystując moment ugryzł go z całej siły, po czym splunął, okazując swoje zdanie na jego temat.
- Ty…ty mały…- Niemcy wyprostował się i spojrzał z góry na posiniaczonego, zakrwawionego Polskę. – Pożałujesz tego…
Wyciągnął rękę w jego stronę, zapewne nie z zamiarem pomocy…
- Co zamierzasz zro….

- NIE! NIE DOTYKAJ! ANGLIA! FRANCJA! KTOKOLWIEK…! GDZIE JESTEŚCIE?!  NIEE! – Z słuchawki ponownie zaczęły dobiegać krzyki i wrzaski Polski. Anglia podniósł urządzenie do góry, tak jakby z ciekawością…ale na jego twarzy malowała się wściekłość i blady gniew.
- Francjo. – Powiedział cicho. Cały się trząsł. – Nie wystarczy. To jeszcze nie wystarczy…Nie ma szansy na ‘tak’.
- Ale mamy traktat z Polską…
- Wiem, wiem! Ale kogo to teraz obchodzi?! Cholera, szef Niemiec nas zdradził! – na chwile umilkł, próbując opanować wysoki ton. – Wydaje się, że nigdy nie chciał tego pokoju w pełni…Polityka ustępstw…Jak diabli!
- Anglio… - zaczął cicho Francja. -     Daliśmy mu możliwość utrzymania pokoju, a teraz…
- PIEPRZYĆ TO WSZYSTKO! –  wrzasnął.
Odskoczył od swojego biurka, chwycił słuchawkę i na cały głos krzyknął:
- SŁYSZYSZ MNIE NIEMCY?! PRZESTAŃ NATYCHMIAST, ALBO…- wziął głęboki oddech, tak jakby zastanawiał się, czy naprawdę chce to powiedzieć. – JA I FRANCJA WYPOWIADAMY CI WOJNĘ!
            Niemcy odwrócił się w stronę biurka i szybko podniósł słuchawkę.
- Wielka szkoda…W każdym razie Polska jeszcze się nie poddał, więc jestem teraz zajęty. – mruknął w stronę ogłupiałego już Anglii. – Ale jestem pewien, że z wielką chęcią wszystko wam opowie.
Niemcy wziął telefon i podał go Polsce. Zmrużył przy tym oczy, tak jakby nieprzyjemnie mu się robiło od patrzenia na jego zakrwawione ubrania i zmasakrowaną twarz.
- Anglia i Francja. – oświadczył sucho. – Może masz im coś do powiedzenia?
Polska już wyciął dłoń po słuchawkę, gdy nagle ponownie skrzypnęły dębowe drzwi. Do jego domu wkroczyła nowa postać… w tej chwili nie wiedział, czy z dobrym zamiarem pomocy jemu, czy ze złym – Niemcom.
- Priviet! – krzyknął z korytarza.
Po chwili dało się słyszeć kroki. Zmierzał w stronę pokoju Polski.
- Huh? – Polska podniósł się na klęczki i uważnie wsłuchał. – Ten głos… Dlaczego akurat on?!
Po chwili do pokoju wkroczył mężczyzna jeszcze wyższy od Niemiec, w mundurze i czapce oficerskiej. Opatulony był szalikiem. Uśmiechał się i machał przyjaźnie w stronę zakrwawionych od walki państw. Tylko, że ta krew należała niestety w całości do jednego z nich…
- W każdym razie, Rosjo, posłuchaj! – Polska rzucił mu się do nóg i z całej siły szarpnął za szalik. – Niemcy oszalał! On chce…
- Spóźniłeś się. – Powiedział zimno Niemcy w stronę Rosji.
Polska zdębiał. Nie mógł uwierzyć. Znowu.
- Przepraszam, chciałem poczekać aż go osłabisz. – powiedział i uśmiechnął się dziecinnie. – Ale widzę, że i beze mnie sprawiłeś, że wygląda bardzo źle, hm..?
Roześmiał się głośno. Szarpnął Polskę za włosy, tak by mógł spojrzeć na jego twarz.
- No nieźle.. Uczysz się. – Pogratulował Niemcom. – A co u ciebie? Jesteś ranny?
- Tylko kilka zadrapań. – odparł obojętnie.
- Ha…ha….powiedzcie, że to jest żart… - Polska skulił się na podłodze. – Tylko głupi żart…to nie było planowane od początku…prawda..?
Na twarzy Polski malowały się różne uczucia. Po kolei przebiegły przez nią zdziwienie, nieopanowanie, stres, złość, strach…aż w końcu czyste przerażenie…
- Wyglądasz na zmartwionego, Polsko. – Rosja schylił się nad nim i posłał mu jeden ze swoich uśmiechów. – Wiesz, że podpisałem z Niemcami pakt o nie używaniu agresji przeciwko sobie..?
Ponownie zaśmiał się, a jego śmiech odbił się od ścian i wrócił do uszu Polski z podwojoną siłą. Ten śmiech będzie go prześladował, nawet jeśli kiedykolwiek to się skończy, to te wspomnienia pozostaną na zawsze…
- Taki mały, tajny protokół… - kontynuował dalej Rosja – Dostanę na własność Państwa Bałtyckie i część Polski, jeśli teraz pomogę Niemcom usunąć cię…
- Nie… nie…- Polska zaczął się trząść. Nagle zatęsknił za Litwą…
- Więc…mały, głupi Polsko…może byś się poddał…? – Rosja spiorunował go spojrzeniem.
- Zapomnij. – Warknął Polska i odwrócił głowę w drugą stronę.
- Więc… - Nagle z twarzy Rosji zniknął uśmiech, który gościł tam od jego przybycia do domu Polski. – Pokażę ci…że to nie miało żadnego sensu.
Z całej siły szarpnął Polskę za mundur, powodując jeszcze większe krwawienie i rzucił na podłogę, z daleka od ściany i dywanu.
- Niemcy, pomożesz mi, jeśli Polska będzie zbyt irytujący, prawda? – Rosja posłał w stronę Niemiec zatroskany uśmiech.
- Tak, cokolwiek… - odparł Niemcy. Wiedział, że Rosja wcale nie będzie potrzebował pomocy z jego strony.
Rosja uniósł w górę prawą dłoń, lewą przytrzymywał twarz Polski. Zaczął go okładać. Polak krzyczał, wił się, szarpał…nie zamierzał się poddać…

- NIE! ANGLIO…FRANCJO…! – Anglia słuchał, a na jego twarzy malowało się przerażenie. Nie był w stanie ruszyć się z miejsca.

- Dlaczego…- wykrztusił Polska.
Zamknął oczy. Nie dał rady. Zawiódł. Czuł to. Czuł, że przez jego brak wytrzymałości…jego własny kraj, on sam…znowu przestaną istnieć…
Gdy tylko Rosja zobaczył, że Polska się już nie rusza, uśmiechnął się szeroko do siebie. Wziął go na ręce i zwrócił się w stronę Niemiec.
- Teraz jest spokojny, Da? – zachichotał.
- Dobrze. Podejdź tutaj. – Niemcy wskazał miejsce tuż obok siebie, przy biurku.
            Rosja ruszył w jego stronę, taszcząc na rękach nieprzytomnego Polskę. Nie przestawał się uśmiechać nawet na chwilę…
Niemcy chwycił słuchawkę.
- Anglio, słuchasz? Mamy ci coś ważnego do powiedzenia! – zwrócił się do słuchawki.
- Powiedz mi, mały Polsko, poddajesz się…? – Rosja specjalnie przedłużał każde słowo, tak by Anglia i Francja mogli wszystko usłyszeć. – Brak odpowiedzi, oznacza ”tak”.
Zapadło długie milczenie.
- Słyszeliśmy. – Oczy Anglii otworzyły się szeroko.
Sygnał w słuchawce urwał się.
- Nadal jesteśmy w…- Zaczął cicho Francja, ale Anglia mu przerwał.

- Francjo. – Anglia schował twarz w dłoniach - Wygląda na to, że nasz wróg jest silniejszy niż przypuszczaliśmy…








środa, 5 czerwca 2013

Czy Mashi ma obsesję na punkcie bananów ?!

Hmm ... To jest bardzo ciekawe pytanie. Tak , można to nazwać jakąś obsesją.
Uwielbiam :
- zdjęcia z bananami
- budyń bananowy
- filmiki z bananami
-gadżety z bananami
- kolor bananowy
- jedzenie z bananami
- motywy z bananami
- oraz wszystko inne z bananami . >.<"
Więc tak tło na asku jest moją inwencją twórczą . xD
Omomom dzisiaj Finał Top Model . *3*
Kto za Zuzą ? :D















Zuy pan Banan . :D